niedziela, 1 lutego 2015

Odżywki z olejkami: Timotei Precious Oils vs. Dove Nourishing Oil Care

Nie tak dawno w Internecie słowa "drogeryjne odżywki" oznaczały najgorsze zło, przegrywające zawsze z tymi dobrymi, czyli naturalnymi, aptecznymi, zielarskimi itd. Tymczasem od jakiegoś czasu, jeśli ktoś umie szukać, to bez problemu znajdzie w drogerii prawdziwe perełki, także wśród popularnych marek. Na fali kosmetyków z naturalnymi olejami producenci prześcigają się w tworzeniu preparatów z ich zawartością. Niektóre są naprawdę godne uwagi, tanie i znakomite! 

Oczywiście zdarza się, że zachwalanego olejku często tak naprawdę jest niewiele, więc trzeba czujnie spojrzeć na skład, a nie tylko na obietnice, które zawsze brzmią pięknie :) Olejkowy trend dopadł oczywiście także odżywki do włosów. Poniżej dwie ciekawe propozycje, w podobnych cenach i z podobnymi składami.


Timotei vs. Dove

Na początek uwaga: wiele z Was wybierając kosmetyki posługuje się składami z Wizażu - trzeba pamiętać, że czasami zdarza się, że są nieaktualne lub błędne! I tak właśnie moja odżywka Dove, kupiona pod koniec ubiegłego roku w Rossmannie ma zupełnie inny skład, niż na Wizażu, gdzie jest gorszy i mniej zachęcający! Różnica jest taka, że gdybym się nim kierowała, to w życiu by nie pomyślała, że może stanowić konkurencję dla genialnej odżywki Timotei. A jednak przy obejrzeniu składu na butelce, okazało się, że takie twierdzenie ma solidne podstawy :)


Odżywka Timotei była moim  hitem lipca 2015 :) Kupiłam ją w promocji w Biedronce za 3,99 zł i był to strzał w 10. Oczywiście wróciłam potem jeszcze do niej - jeden z najlepszych kosmetyków do włosów na rynku! Używałam jej m.in. na letnim wyjeździe przez dwa tygodnie, jako jedynego kosmetyku do włosów, oprócz jednego szamponu, jaki ze sobą wzięłam. Moje włosy zazwyczaj nie lubią monotonii i zaczynają kaprysić przy używaniu wyłącznie jednego produktu, a po Timotei codziennie były tak samo ładne. Kilka miesięcy później, mimo że moje włosy dosyć się zmieniły (obniżyła mi się porowatość!), przy innych warunkach pogodowych, ta odżywka wciąż działa rewelacyjnie!

Opakowanie jest przyjemne dla oka i wygodne w użyciu, z wyjątkiem końcówki, gdy trzeba jakoś zabarykadować innymi przedmiotami butelkę w pozycji do góry nogami, żeby wydobyć resztę produktu.  Zapach jest wspaniały, z kwiatowo-orientalnymi nutami i długo utrzymuje się na włosach, choć jest wyczuwalny tylko z bliska (i może na szczęście, bo mój TŻ używał jej razem ze mną i gdyby było inaczej, chodziłby do pracy rozsiewając wokół orientalny zapach z nutką jaśminu). Włosy są po niej piękne: lśniące, nieobciążone, wygładzone. Moje pokochały tę mieszankę silikonów, olejów i wyciągu z jaśminu.  Niestety, wydajność nie była najwyższa, to jedyny jej minus. ŚWIETNY KOSMETYK!

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Stearamidopropyl Dimethylamine, Jasminum Officinale (Jasmine) Flower Extract, Argania Spinosa Kernel Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Cocos Nucifera Oil, Behentrimonium Chloride, Paraffinum Liquidum, Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Glycerin, Parfum, Sodium Chlorid,e Dipropylene Glycol, Disodium EDTA, PEG-7, Propylheptyl Ether, PEG-150, Distearate Lactic Acid, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol, Butylphenyl Methylpropional, Linalool.


Odżywka Dove przypomina Timotei składem: olej kokosowy, ze słodkich migdałów i arganowy plus silikony plus substancje zmiękczające. Według składu na Wizażu te substancje są w znikomych ilościach, po zapachu, a w dodatku oleju arganowego w ogóle nie ma :( Tymczasem są, wysoko w składzie, w kolejności odwrotnej, niż w odżywce Timotei, czyli zaczynając od kokosa, a kończąc na olejku arganowym.  Podobnie jak poprzedniczka, mimo zawartości parafiny w składzie nie podrażnia skóry głowy. Niestety, nie ma już tego pięknego orientalnego zapachu - pachnie delikatnie i neutralnie. Różni się też nieco działaniem. W porównaniu do Timotei jest bardziej obciążająca i mocniej wygładza - co dla jednych może być plusem, a dla innych minusem. To raczej odżywka, którą przy przetłuszczających się włosach trzeba stosować od ucha w dół. Moje codziennie myte włosy po użyciu rano na całą długość wieczorem prezentowały się już niezbyt świeżo.Przy stosowaniu od ucha w dół - super. Mam wrażenie, że zostawia mocniejszy film na włosach, niż Timotei, więc jest odżywką bardziej "zimową". Jest wydajna, bo ma bardziej zbitą konsystencję i w tej kategorii zdecydowanie wygrywa. ŚWIETNY KOSMETYK!

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Stearamidopropyl Dimethilamine, Cocos Nucifera Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Glycerin, Behentrimonium Chloride, Parrafinum Liquidum, Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Parfum, Sodium Chloride, PEG-150 Distearate, PEG-7 Propylheptyl Ether, Disodium EDTA, Dipropylene Glycol, Lactic Acid, DMDM Hydantoin, Phenoxyethanol, Alpha-Isomethyl Inone, Benzyl Alcohol, Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Linaool, Cl 17200, Cl 19140, Cl 42090.

Którą polecam? Z czystym sumieniem obie! Skłaniam się nieco bardziej w stronę Timotei, z dwóch powodów: 1) nie przyspiesza przetłuszczania; 2) jestem zakochana w jej zapachu! :) Dodam, że obie często można trafić w promocji, więc wychodzi zawsze trochę taniej, niż w cenie regularnej.

Akurat na rynek wchodzi trzecia odżywka, którą początkowo chciałam przetestować wraz z tymi dwoma, sądząc po opisach, że będzie to podobny produkt - drogeryjny kosmetyk o świetnym składzie, bogaty w oleje. Chodzi oczywiście o odżywkę Elseve Magiczna Moc Olejków, którą firma L'oreal zrobiła do kompletu z szamponem oraz istniejącymi od dawna na rynku eliksirami z olejkami kwiatowymi. Jednak po zapoznaniu się z trochę rozczarowującym składem (postaram się zrobić i wrzucić foto) uznałam, że chyba nie ma to sensu: skład ma gorszy, a za to cena jest znacznie wyższa. Pozdrawiam :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz