poniedziałek, 8 czerwca 2015

Olejek indyjski do włosów Vatika - hit dla włosów niskoporowatych!

Przedstawiam Wam mój ukochany olejek do włosów, który odkryłam na jesieni:Vatika enriched coconut oil. Jest to jeden z tych produktów, które odmieniły mój włosowy świat na lepsze :) Wczoraj skończyłam trzecią butelkę! Przyznajcie, że w świecie pełnym nowości i niesprawdzonych jeszcze produktów, które kuszą, trzykrotny zakup tego samego kosmetyku o czymś świadczy. Teraz co prawda zamierzam zdradzić go z innym indyjskim olejkiem o podobnym działaniu (o obiekcie mojej zdrady napiszę następnym razem), ale potem znów do niego wrócę.


Vatika Enriched Coconut Oil to jeden z flagowych produktów firmy Dabur, która jest znana również z takich sławnych na całym świecie hitów do włosów, jak seria olejów Amla i bogata w ajurwedyjskie zioła Sesa. Ten olejek wyróżnia się atrakcyjną ceną - można go kupić w pojemności 150 i 300 ml, warto popatrzeć na ceny w różnych sklepach, bo różnice sięgają i 10 zł. Ja zaopatruję się w ten olejek w Sklepie Nepalsko-Tybetańskim Deesis, w którym kosztuje 11,50 zł za mniejszą i 21 zł za większą butelkę. Wydajność jest bardzo dobra, więc zakup jest naprawdę opłacalny.

Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Herbal Extract [Emblica officinalis (Amla Fruit), Terminalia chebula, Terminalia bellirica, Azadirachtaindica leaf, Centellia asiatica, Hedychium spicatum Rhizome, Lawsonia inermis Leaf], Lecithin (Soya Lecithin), Parfum, Aqua,Milk (Lac),Rosmarinus officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Tocopheryl Acetate, Citrus medica limonum (Lemon) Oil, BHT, Amyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Linalool, Limonene.

Jak widzicie, skład nie jest aż tak bogaty, jak np. w olejku Sesa. To może być i wada, i zaleta - dla mnie to plus . Moje niskoporowate i jednocześnie bardzo cienkie włosy potrzebują wyważonej diety. Gdy odżywienia jest za mało, bardzo szybko się to odbija na ich kondycji. Gdy ziół jest za dużo, zaczynają protestować, puszyć się i szybko przesuszać, a gdy oleje są zbyt ciężkie, robią się leżące, płaskie i szybko tracą świeżość. Vatika ma idealnie wyważone proporcje jak dla moich włosów, sprawdza się świetnie, mogę stosować ją nawet codziennie.

Podstawą Vatiki jest oczywiście tytułowy olej kokosowy i dlatego jej konsystencja jest stała. Przed użyciem trzeba włożyć na chwilę butelkę pod kran z gorącą wodą, wtedy olejek wydobędziemy bez problemu. Zapach jest trochę mdły, ale nieprzeszkadzający. Nie barwi i nie brudzi pościeli, co jest dla mnie ważne, bo myję włosy rano i lubię stosować oleje na noc. Przy regularnym stosowaniu włosy są odżywione, miękkie, błyszczące i dobrze trzymają świeżość. Efekt pielęgnacyjny jest świetny! W moim przypadku świeżość do wieczora w upalny dzień to wcale nie jest oczywistość, a przy Vatice mam gwarancję, że nie będzie pogromu na głowie. Za przedłużenie świeżości odpowiada w składzie cytryna. Czytałam opinie, że wiele osób próbuje stosować ten olej dla lekkiego rozjaśnienia włosów - u mnie nic takiego na szczęście nie zauważyłam, ale stosowałam ten olejek jesienią, zimą i wiosną, więc nie na ostrym słońcu, które mogłoby wzmocnić ten efekt. Ale też u mnie oleje, które mają przyciemniać, nic a nic nie przyciemniają, a te, które innym dodają czerwonego blasku, mnie też go nie dodają, więc chyba jestem kolorystycznie odporna na wszystko z wyjątkiem słońca ;)

Podsumowując: olejek wart wypróbowania, szczególnie jeśli Wasze włosy lubią olej kokosowy. Niedrogi, wydajny i bardzo skuteczny. Nie jestem jedyną jego fanką, o czym świadczą bardzo dobre recenzje na KWC :)

niedziela, 7 czerwca 2015

Żele pod prysznic Yves Rocher - moje 3 w 1 na wakacyjne wyjazdy

Witajcie! Po zimnym maju nagle mamy lato w pełni, choć w kalendarzu jeszcze wiosna. Wreszcie można wyciągnąć zapasy letnich kosmetyków :) U mnie w łazience od pierwszych cieplejszych dni królują co roku ulubione cytrusowe żele pod prysznic Yves Rocher z serii Jardins du Monde, czyli ogrody świata. Ich zalety to nie tylko optymistyczne i energetyczne zapachy i wesołe, kolorowe opakowania o praktycznej pojemności 200 ml, ale również składy, dzięki którym żele mogą z powodzeniem zastąpić szampony do włosów!

 Pachnące owoce z odległych zakątków świata: karambola, pomarańcza i grejpfrut

Cała seria Jardins du Monde jest bardzo różnorodna, znajdziemy w niej także żele o kwiatowych zapachach, a nawet żel kawowy (ziarna kawy z Brazylii)  i żel pachnący słodkimi pralinkami (orzechy makadamia z Gwatemali). Moimi ulubieńcami są decydowanie owoce. Znajdziemy wśród nich:
  •  Pomarańczę z Florydy
  • Grejpfrut z Florydy
  • Zieloną cytrynę z Meksyku
  • Owoc granatu z Hiszpanii
  • Karambolę z Malezji - tegoroczna nowość
W ostatniej paczce z Yves Rocher przybyły do mnie karambola, pomarańcza i grejpfrut. Cytryna i granat były w poprzedniej i już zniknęły z półki w łazience :)

Owocowe żele mają bardzo podobne do siebie składy: Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Decyl Glucoside, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Parfum  - i dalej po zapachu końcówka różna w poszczególnych żelach. Tej różnicy w działaniu nie czuć, pewnie dlatego, że to już śladowe ilości. 

Najbardziej interesujące nas składniki to trójka występująca zaraz po wodzie:

- Ammonium Lauryl Sulfate - czynnik myjący z tych ostrzejszych, choć delikatniejszy niż SLS
- Decyl Glucoside - łagodny, naturalny środek myjący
- Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z aloesu, nawilżających właściwości zachwalać nie trzeba :)


Do czego można używać tego żelu? Jeśli nie macie wrażliwej skóry, to podczas wakacyjnych wyjazdów do wszystkiego, nawet do mycia buzi. Sprawdziłam to podczas kilku wyjazdów w góry, gdy zwyczajnie nie miałam siły taszczyć na własnych plecach wielkiej kosmetyczki z oddzielnym kosmetykiem do mycia twarzy, ciała i włosów. Aloes łagodzi działanie ALS i skóra nie reaguje podrażnieniami, także moja ta wrażliwa na głowie, która na większość szamponów Yves Rocher reaguje źle. Na co dzień używam go w roli szamponu raz na kilka czy kilkanaście myć, zawsze z odżywką po. Nie plącze włosów bardziej niż zwykłe szampony, ładnie zmywa olej, resztki silikonów, włosy są domyte i skrzypiące. Spokojnie zastępuje mi szampon oczyszczający z SLS, co pozwala na oszczędność miejsca w łazience - czasami w gąszczu odżywek i masek szkoda miejsca na kolejny szampon i takie dodatkowe zastosowanie żelu pod prysznic bardzo się przydaje.

Jestem jednak ostrożna z używaniem go do częstego mycia włosów - wprawdzie stosowany bez przerwy przez kilka czy kilkanaście dni nie robi krzywdy, ale mimo wszystko trzeba go potraktować jako nieco łagodniejszy prosty szampon o właściwościach oczyszczających. Dość mocny ALS na początku składu, bez dużego towarzystwa środków nawilżających czy kondycjonujących , może je na dłuższą metę przesuszyć. Pamiętajcie jednak, ze ja myję włosy codziennie, więc moje włosy mają bardzo częsty kontakt z szamponem i wolę na zimne dmuchać.

Pozdrawiam Was słonecznie i idę zakończyć ten słoneczny długi weekend prysznicem pachnącym orzeźwiającą karambolą :)

PS Ważna informacja: inne żele z serii mają różny skład i konsystencję. Ich składy często są o wiele dłuższe i nie ma w nich aloesu. Do włosów niekoniecznie się nadadzą.